poniedziałek, 19 stycznia 2009

19 styczeń – wizy





Rano Astrid przed wyjściem do pracy przygotowuje nam super śniadanie, więc najedzeni możemy ruszyć na poszukiwanie ambasad i biura wizowego. Okazuje się, że pierwszy adres, który mamy do przedłużenia wizy burkińskiej jest zły, a do service de passeports musimy iść w całkiem inną stronę. No to w tył zwrot i idziemy gdzie nas kierują. Rzeczywiście biuro znajduje się tam, gdzie nam wskazano. Napisali, że na przedłużenie wizy czeka się 48h, a na wizę entente – 72h. Tyle czasu nie mamy! A gdzie wiza ghańska i nigeryjska! Na szczęście urzędnik jest miły i udaje się go przekonać, żeby na jutro rano (on twierdzi, że raczej koło 12, ale przyjdziemy wcześniej i będziemy presję wywierać wzrokowo) obydwie sprawy były załatwione. No, to teraz na drugi koniec miasta, do ambasady Ghany. Dowiadujemy się tam, że następnego dnia po złożeniu wniosku wiza jest do odebrania. Czyli do środy rano na pewno tutaj musimy być. Sprawdzamy jeszcze niedaleką ambasadę nigeryjską, ale dopiero od jutra sprawy konsularne są załatwiane po przerwie noworocznej. Może uda się przekonać ich, żeby się pospieszyli. Nie chcemy po pierwsze tracić zbyt wiele czasu tutaj, bo miasto mało ciekawe, a po drugie, nie chcemy Astrid siedzieć na głowie za długo. Dziś zrobiliśmy tutaj jakieś 10-12 km w różnych kierunkach i właściwie to nam wystarczy. Na szczęście znamy już lokalizację szybkiego internetu oraz paru lokalnych barów:) Więc jutro, po odebraniu paszportu, zaniesieniu do ambasady ghańskiej oraz sprawdzeniu nigeryjskiej pewnie spędzimy resztę dnia w tych dwóch miejscach. No, chyba że spotkamy się z chłopakami z Defendera, którzy nie mając wizy do Nigru, chcieli przekroczyć granicę z Mali, ale zawrócono ich i muszą wyrobić wizę do Nigru albo w Bamako albo tutaj. Zdecydowali nie wracać do Bamako, tylko przyjechać do Ouagadougou. Więc może się z nimi jutro spotkamy.
Powyżej kilka fotek przedsięwzięć kulturalno-artystycznych w Ouaga. Plac wyglądający jak poststalinowski, rzeźbiarze tworzący na drzewach płaskorzeźby o przyjaźni, miłości i braterstwie, realistyczne rzeźby dla palaczy. Po zobaczeniu tego na żywo – każdy palacz od ręki rzuca palenie. Efekt piorunujący i murowany!:)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Niestety u nas takiej sztuki nie pokażą, bo by się zaraz chopcy z kilku parti obrazili, a UE dowalilaby cło, i że to nie wypada...

W sumie jakby coś takiego zaimportować do ojropy to może by palenie spadło...

Powodzenia z papierkami i innymi wizami.
Przemion