niedziela, 15 lutego 2009

14 luty – Impreza polonijno-podróżnicza




Dziś wstajemy koło 9, po nocnych podbojach klubów w Lagos. Filip wysyła stewarda (tutaj standardem jest posiadanie stewarda w domu, który gotuje, sprząta i pierze) do sklepu po prowiant na śniadanie i instruuje go jak przygotować nam omlet. Jemy pyszne śniadanie. Krzyś przyjeżdża do nas w czasie przerwy w pracy i bierze nas na zwiedzanie swojego miejsca pracy, czyli młynów nigeryjskich, największego takiego przedsiębiorstwa w kraju. Wjeżdżamy specjalnym taśmociągiem (na zdjęciu – stoi się na tej małej platformie, trzymać się trzeba za rączkę powyżej, sama konstrukcja wydaje się dość niebezpieczna, ale uczucie niezłe) na kolejne piętra i oglądamy proces mielenia zboża na mąkę (dopiero później dowiadujemy się, że awaryjność tej windy jest dość spora i były już wypadki śmiertelne). Ogromne hale z dziesiątkami maszyn, każdy proces odbywa się na innym piętrze, by na parterze uzyskać finalny produkt. Po zwiedzaniu fabryki jedziemy na małe zakupy do supermarketu (tak, jest tu właśnie coś takiego, z cenami trzy razy wyższymi niż u nas) bo dziś wieczorem Krzyś wydaje na naszą cześć imprezę, na którą zaprosił swoich polskich znajomych mieszkających i pracujących w Lagos.
Impreza udaje się świetnie. Frekwencja dopisuje, nasze zdjęcia budzą spore zainteresowanie. Kończymy dość późno i w świetnych humorach idziemy spać. Rano planujemy dojechać do Abudży.