niedziela, 28 grudnia 2008

28 grudnia - Nawakszut reaktywacja

Rankiem, po zjedzeniu śniadania (jeszcze zapasy z Polski), dolaliśmy do Montka 40 litrów paliwa, 20 to jeszcze polska benzyna, a 20 z Maroka. Tutaj już niestety nie ma benzyny bezołowiowej, więc lejemy ołowiówkę, która na dodatek jest bardzo marnej jakości: pewnie część z Was pamięta zielone paliwo z lat 80-tych, które miało całe 76 oktanów. Tutaj paliwo chyba nie jest wiele mocniejsze, gdyż zawory w Montku zaczęły grać lepiej niż filharmonia śląska i częstotliwość zmiany biegów zaczęła być nużąca. Mamy wielką nadzieję, że w Mali polepszy się jakość benzyny, która ma być niestety droższa niż tutaj.
Jesteśmy z powrotem w Nawakszut, w naszym fajnym hosteliku z WiFi. Jutro rano jedziemy w stronę granicy z Mali, ale mamy do pokonania ponad 1000km, więc pewnie sama droga zajmie nam ze 2 dni, co zresztą potwierdza przewodnik. Przed granicą chcemy jeszcze odwiedzić jedną oazę na Saharze. Najprawdopodobniej koło czwartku przekroczymy granicę z Mali.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

no i znowu wykopkowe wpisy! :))) ubawiłem się po pachy czytając :))) zdjęcia niesamowite, wklejajcie jak najwięcej. pozdrówka!

Anonimowy pisze...

A&F: Jest tylko jedna para na tym globie znana mi z przeżywania podobnych doświadczeń. Jola i Dominik z Krakowa. Trzymają kciuki i służą radą ( a Afrykę znają jak my Halembę...)W razie czego znajdziecie ich pod hasłem "autopodróznicy". Macie uważać na tzw wyłudzenia na granicy Mauretania- Mali. Weźmiecie celników na przeczekanie, podobno po czterech godzinach rezygnują. Trochę czekania w upale ale i adrenalina zawsze jakaś. A my potem chcemy relacji. Pozdrawiamy ciepło z zimnej aktualnie krainy wcale miodem i kokosem nie płynacej... Pa! Ważne, że jedziecie! A & M

Anonimowy pisze...

Od poczatku z duzym zainteresowaniem czytamy o Waszej wyprawie. Od 8 stycznia bede w Ibadanie, licze na spotkanie. Pozdrawiamy, Marek z rodzina.

Anonimowy pisze...

Bardzo ładnie wygląda emblemat klubu ,,RUCH''CHorzów na ścianie w mauretańskim domu.Brawo!

Anonimowy pisze...

te moje doświadczenia urlopowe - wczasy, ośrodki, wycieczki fakultytatywne, rezydenci, biura turystyczne, przewodnicy i.t.d. i.t.p. biora w łeb jak czytam co Wy robicie ale fajnie sie czyta, gorzej jakbym miała o to wszystko sama zadbać, toć to ciężka praca. Podziwiamy, czytamy ( coraz lepsze posty) i myśle, że podróżowanie to jedna bajka,a opisanie tego w taki sposób aby mogło to być czytelne i ciekawe to inna bajka. A te nasze "Wiadomości Rudzkie" to nie interesują się tymi reportażami ? Pewnie wielu ludzi by nawet tylko z tego powodu kupiło je, aby dalej czytać ciekawe odcinki. pozdrawiam Was i oby Wam niebiosa sprzyjały dalej Luiza

Anonimowy pisze...

Dla mnie bomba ! te opisy Mauretanii dają więcej niż wiedza z Wikipedii, a poza tym są prawdziwe i jeszcze ten humorystyczny styl tego młodego człowieka p.Filipa ( prawda?) są świetne. Momentami czułem swąd Waszego Montka, słyszalem ryk silnika buzującego w piasku i jadłem te pyszne i nie ! potrawy z tego mało w sumie znanego kraju. Najbardziej jednak rozbawiła mnie sprawa tego emblematu i choć nie jestem ze Śląska i nie kibicuję nikomu, to chyba mam nowego faworyta (w sumie niezwykle znanego nawet w naszym terenie klubu piłkarskiego), a ta miłość p. Filipa do tego klubu jest ujmująca pozdrawiam (tak jak Wy to mówicie Gorul czy jak tam !

Anonimowy pisze...

Panie anonimie dzieki za fajny wpis i komplementy. Ja juz taki wesoly czlowiek jestem, wiec wpisy tez wesole. A o nos na Gornym Slonsku sie godo GOROL, tak gwoli poprawnosci jezykowej.

f