sobota, 20 grudnia 2008

20 grudnia - Sahary dzień drugi




Dziś od rana monotonna trasa – 650 km do pokonania po pustyni. Raz bardziej, raz mniej płaskiej, ale dość monotonnej. Jednakże żeby nie było tak nudno, dość często stały patrole policyjne, zatrzymujące wszystkie samochody. Turyści, dla ułatwienia pracy policjantów, są przez nich proszeni o tak zwane 'fiche' – czyli karteczki z wypisanymi danymi osobowymi, nr paszportu itp. Co patrol uzupełnialiśmy nasze fiche o nowe dane. Policjanci uwielbiają pytać o zawód, więc Filip został ogrodnikiem, a ja nauczycielką. Chciałam być pielęgniarką, ale pomyślałam, że któryś z nich może potrzebować praktycznej porady, więc zawód nauczycielski jest w tym wypadku bezpieczniejszy. Koniecznie – nauczycielka szkoły podstawowej, bo dzieci budzą tutaj bardzo pozytywne reakcje. Na użytek kontroli przyjęliśmy też taktykę nieprzyznawania się do znajomości francuskiego, bo policjanci, widząc, że nie potrafią się z nami dogadać tracą pewność siebie i albo wcale, albo mało mówią po angielsku. Wszystkie te szatańskie sztuczki na nic się zdały, kiedy przekroczyliśmy dozwoloną prędkość o 6km/h. Zatrzymał nas patrol, który (chyba jako drugi na całej trasie) posiadał radar i pokazał, że jechaliśmy 66km a obowiązywało ograniczenie do 60. Po długich negocjacjach – po angielsku oczywiście – zapłaciliśmy mandat w wys. 10 Euro, czyli czterokrotnie mniej niż żądali na początku oraz wręczyliśmy 2 odblaskowe misie, które wzbudziły ogromne zainteresowanie policjantów. Już w uśmiechach pożegnali się z nami i kazali powoli jechać.
Jesteśmy teraz w miasteczku położonym na cyplu – Dakhla. Znaleźliśmy pokój w końcu w rozsądnej cenie – 60 MAD. Mamy nawet bezpośredni widok na oddalony o 50 m ocean.
Jutro wyruszamy dalej na południe i chcemy przekroczyć granicę z Mauretanią, więc następne opowieści wyślemy już stamtąd.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

dla mnie to bomba, lepsze niż te jałowe gazetowe komantarze, nawet smak piwa poczułam, a tych policjantów śmiejących sie do Was też prawie widziałam, jesteście nie tylko dzielni ale także interesujący, chciałabym Was poznać po powrocie pozdrawiam Luiza

Anonimowy pisze...

Cóż za obszerna porcja informacji! No i wreszcie was konik też na zdjęciach :) Spalanie imponujące :) Cieszy fakt, że od strony technicznej (odpukuje w niemalowane czoło) sprawuje się bez zastrzeżeń. Czekam na relazione z pracy montka w terenie :). Tak nawiasem mówiąc to w tydzień niezły kawał świata zostawiliście już za sobą! Pozdrawiamy U&K

Anonimowy pisze...

Hej!
za kilka dni ruszamy tez autem na południe.
Dajcie znać prosze czy na granicy SZ/ MAUr bez problemow mozna dostac wize

pozdr
Marcin
www.traktoriada.org

Anonimowy pisze...

Pozdrowienia z wschodniego Wirku na pograniczu zachodzniej Bykowiny

Anonimowy pisze...

Przed chwila była u nas Usia z Ciocią Haliną oraz Marek z dziewczynkami. W piatek Julia wiozla mnie do szpitala w Krakwoei, zdjęcli mi gips ma momynt, bo szlapa wyglondała jak skora parszywego krokodyla, ale po Nowym Roku zaś mi wkładajom. Ino ja nikaj i nic niy wsadzom. Przyślijcie mi ładom pocztowke z gryfnom Afrykankom ze stojącymi cycuszkami. Ujek Ad

Anonimowy pisze...

Filip - ogrodnik buchachachacha.... :) bardziej chyba zielarz ;)

Ala i Filip pisze...

z wiza nie ma problemu, szczegoly w poscie dzisiejszym